Zrób mi rybę...
Tak, wiem. Tytuł brzmi jak zamówienie na piątkowy posiłek… W tym wypadku było to jednak, nietypowe wprawdzie, ale jednak zamówienie na element z drewna. Zleceniodawczyni zależało na ciekawym elemencie dekoracyjnym będącym równocześnie ważnym dla niej symbolem. Nie dostałem jednak ścisłych wytycznych, postanowiła mi zaufać i dała pełną swobodę. To ryzykowny i odważny krok… Postanowiłem, że zrobię tą rybę po swojemu. Kreatywnie i oryginalnie tak, by nikogo nie zostawiła obojętnym. Czy się udało? Oceńcie sami.
Zacząłem od wyrysowania kształtu na solidnym kawałku grubej na 5 cm, dębowej dechy. Wyciąłem go na pile taśmowej. Przy tej grubości materiału nie jest to proste, trzeba zachować dużą ostrożność by taśma nie pękła przy głębszych, bardziej zawiłych kształtach.
Po wycięciu podrzeźbiłem trochę najważniejsze fragmenty dłutem tak, by po wypiaskowaniu całości ryba miała nieco bardziej dosłowny charakter.
Przyszło mi również do głowy, że ciekawie może wyglądać próba odtworzenia łuski na korpusie i, ponownie korzystając z dłuta rzeźbiarskiego, nadałem fakturę. Wiedziałem oczywiście, że piaskowanie zdejmie większość tego efektu, ale i tak powinno to wyglądać ciekawie…
Efekt po piaskowaniu był bardzo zachęcający…
Pobejcowana ryba „opiekała się” przy piecyku a ja w tym czasie dobierałem kolory farb do przecierek.
Doszedłem do wniosku, że trzeba dobrać je odważnie jeśli ryba ma się rzucać w oczy. Postawiłem na mój ulubiony zestaw. Na pierwszy ogień – po warstwie lakieru, poszedł blady błękit, który po przetarciu ponownie polakierowałem.
Drugim kolorem położonym na całość korpusu był dziki turkus. Lubię, co zrobić… ;) Znów przecierka i lakier.
Całości miał dopełnić głęboki, morski granat, który położyłem w wybranych miejscach, by podkreślić kształty ryby.
Kiedy ryba suszyła się po ostatniej przecierce i warstwie lakieru ( to już czwarta) wyszukałem przywiezione z chorwackiej wyprawy muszle i kamienie. Uznałem, że mogą być ciekawym uzupełnieniem całej „rzeźby”. Polakierowałem je również, jakżeby inaczej ;)
Ponieważ gromadzę różne rzeczy z myślą o późniejszych realizacjach nie brak mi ciekawych materiałów. Uznałem, że suszące się od paru miesięcy gałęzie wierzby babilońskiej (pogiętej) swym kształtem pięknie nawiązują do płynącej wody, fal. Dołączyły więc, wraz z podstawą z kawałka dębowej deski, do całości kompozycji. Teraz można się już zabrać za łączenie w całość…
Klej termiczny, ostatnie pół godziny pracy i gotowe!
Komentarze
Anna
2017-04-19 09:25:56Podoba mi się efekt końcowy zarówno jak początkowy surowy pobejcowany kształt ryby
Justyna
2017-04-19 10:14:17Wspaniałe dzieło! Kolory najpiękniejsze na świecie :) Wszystkie te warstwy nadały powierzchni niesamowitej głębi.
Hania
2017-04-19 21:46:23No cóż, Twoje poczynania kolejny raz wprawiły mnie w zachwyt, naprawdę :) Rybka jest świetna, kolory dobrane idealnie. Jestem pełna podziwu, piękna rzecz :) :) :)